bp Antoni Sebastian Dembowski

Włocławski Słownik Biograficzny, pod red. S. Kunikowski, tom 3, s. 38-42.

(1682-1763), biskup płocki, kujawski.

 

Urodził się dnia 1 II 1682 r. w Zambrowie, pow. Sokołów Podlaski i w tamtejszej parafii został ochrzczony. Pochodził ze zubożałej szlachty Dembowskich, piszących się z Dembowej Góry, herbu Jelita. Był najstarszym spośród licznego, bo dwanaścioro dzieci liczącego, rodzeństwa. Ojcem Antoniego był Florian, piastujący w ziemi płockiej różne urzędy ziemskie, matką, Ewa Świejkówna Ciechanowiecka. Staranne wychowanie religijne, któremu początkowo nie był zbytnio wierny, otrzymał szczególnie od matki, którą w starości się opiekował. Jednak i o ojcu jest bardzo pozytywna opinia. Dwóch spośród sześciu jego braci też zostało biskupami, a pozostali piastowali jedynie nic nie znaczące urzędy ziemskie.

Najpierw uczył się przez sześć lat, razem z młodszym bratem Maciejem w Pułtusku, w konwikcie jezuitów, która to szkoła pełniła na Mazowszu dużą rolę i cieszyła się wysokim poziomem. Po jej ukończeniu, obydwaj bracia zostali wysłani do Warszawy, gdzie uczyli się retoryki. A.S. Dembowski miał wówczas zamiar wstąpić do jezuitów, ale przyjaciele roztropnie mu to odradzili, za co potem był im. wdzięczny.

Kolejnym etapem, jego i brata edukacji, była praktyka w kancelarii ziemskiej w Czersku. Przebywali tam do 1700 r., kiedy to zostali przyjęci na dwór Andrzeja Chryzostoma Załuskiego, biskupa warmińskiego i kanclerza wielkiego koronnego. Tym sposobem związał się na długie lata z kancelarią koronną, która otwarła mu drogę do kariery. Od kanclerza nauczył się sumienności w wypełnianiu swoich obowiązków i patriotyzmu, Załuski bowiem przewidywał zło, jakie płynęło z rządów sprawowanych przez królów Polski rodem z Saksonii. Jako bliski współpracownik kanclerza, oskarżonego o nielojalność w stosunku do Augusta II Sasa, razem z nim został uwięziony (1705) w Dreźnie. Chociaż na sobie doświadczył, jak niebezpieczna jest rola polityka, to jednak wkrótce związał się z Janem Szembekiem, stojącym na czele kancelarii mniejszej, człowiekiem o zupełnie innej orientacji niż Załuski. Biograf Antoniego Dembowskiego napisał, że dla Dembowskiego, związanie się z następcą Załuskiego było nieszczęściem. Miał on jednak na względzie dobro polityczne Polski. Także w osobistej karierze było to korzystne i jemu właśnie Dembowski będzie zawdzięczać swoje wyniesienie. Zyskał zaufanie Szembeka i współpracował z nim. Od 1711 r. brał udział w nawróceniu na katolicyzm syna Augusta II, Fryderyka Augusta. Dzięki Szembekowi w latach 1714-1716 zwiedził Europę. Po powrocie od 1716 r. przeszedł na bezpośrednią służbę królowi i z nim wyjechał do Drezna w 1717 r.

Od 1716 r. został już zaliczony do najbliższych współpracowników króla z roczną pensją. Zaoszczędzone pieniądze przeznaczał na odbudowanie dóbr rodzinnych.

Pobyt w Dreźnie z jednej strony przysporzył Dembowskiemu pracy, został bowiem referendarzem koronnym, ale pozwolił także brać udział w wyszukanych rozrywkach dworu królewskiego i zapoznać się z najbardziej wpływowymi osobistościami. Brał udział w bujnym życiu dworskim, nie wykluczając nawet przynależności do „bractwa wrogów wstrzemięźliwości". Ale niektórzy badacze usprawiedliwiają Dembowskiego, pisząc, że spośród otoczenia Augusta „Dembowski był najmniejszym karierowiczem". Za sprawą i radą kanclerza Załuskiego, przeszło czterdziestoletni już Dembowski w 1725 r. zawarł małżeństwo z Salomeą Zuzanną Rupniewską, krewną kanclerza, z którego doczekał się dwóch synów i córki. Szczęśliwe pożycie małżeńskie trwało krótko, bowiem w 1729 r. żona Dembowskiego zmarła przy kolejnym połogu. Kolejnym ciosem dla Dembowskiego była śmierć króla Augusta II, który zmarł w 1733 r. Zaangażował się całkowicie w popieraniu na tron, jego syna Fryderyka Augusta, pisząc przede wszystkim w obronie polityki Sasów, a przeciwko Stanisławowi Leszczyńskiemu, który ponownie pretendował do korony polskiej. Wprawdzie to nie dzięki działalności Dembowskiego i jemu podobnych, ale ostatecznie, pod osłoną armat rosyjskich, w 1734 r. królem został Fryderyk August III Sas, to był on wtedy stale obecny przy królu, aż do jego koronacji w 1736 r.

W tym okresie (1733-1735) rozważał możliwość obrania stanu duchownego. Posiadany majątek i układy pozwalały mu na zabezpieczenie bytu dzieciom. Z prowizji dziekana i proboszcza z Białej w diecezji płockiej mógł starać się już w 1734 r. o święcenia kapłańskie. Ostatecznie tytułem do święceń miało być probostwo w Sochaczewie, na które prezentowano go w czerwcu 1735 r. Przyjąwszy święcenia niższe 21 XII 1735 r., na Nowy Rok 1736 otrzymał od króla Augusta III nominację na biskupstwo płockie. Jako biskup nominat królewski, czekając na prekonizację papieską, w kwietniu, za dyspensą od zachowania odstępu czasowego, przyjął w Warszawie z rąk biskupa poznańskiego Hozjusza święcenia kapłańskie. Stolicę płocką miał otrzymać po bp. Andrzeju Stanisławie Załuskim, który, przyjąwszy pieczęć większą, przechodził na biskupstwo łuckie. Prekonizacja nieco się opóźniła i dopiero 30 XII 1736 r. kapituła płocka dokonała kanonicznego wyboru nowego biskupa, a Stolica Apostolska, w osobie papieża Klemensa XII, 6 V 1737 r. wystawiła bulle nominacyjną. Teraz Dembowski mógł przyjąć święcenia biskupie, co nastąpiło 9 czerwca tegoż roku w kaplicy królewskiej w Warszawie, także z rąk bp. poznańskiego S.J. Hozjusza.

Diecezję płocką objął najpierw przez swego pełnomocnika 21 czerwca, chociaż już 8 czerwca napisał do diecezjan swój pierwszy list pasterski. Zajęcia przy królu i wyjazd z nim do Drezna sprawiły, że dopiero pod koniec 1737 r. znalazł się w granicach swojej diecezji, rozpoczynając swój pobyt od Pułtuska, rezydencji biskupów płockich. Jednak w Warszawie urządził sobie drugą rezydencję, żeby móc dalej utrzymywać kontakty z dworem królewskim.

Odtąd rozpoczęła się ożywiona działalność bp. Dembowskiego, który poznając diecezję, starał się usunąć wszelkie niedociągnięcia. Podejmuje decyzje o przeprowadzeniu wizytacji diecezji, czego dokonano w latach 1739-1742. Wprawdzie nie zachowały się protokóły tej wizytacji, jednak z pisma Stolicy Apostolskiej z 1746 r. dowiadujemy się, że była przeprowadzona wzorowo i z uznaniem pisano o osobistym zaangażowaniu biskupa, który pomimo iż był mężem stanu, miał czas dla spraw diecezji. Z innych spraw kościelnych, poruszanych i załatwianych w diecezji przez niego, wyliczyć należy przeciwstawienie się modnym wówczas zabobonom, a także niezdrowej sensacji powodowanej rzekomymi cudami. Należy szczególnie podkreślić, że rozumiał niebezpieczeństwo szerzącej się w Polsce masonerii i odpowiadając na stanowisko w tej sprawie Stolicy Apostolskiej z 1739 r., pisze na ten temat listy pasterskie do swoich wiernych. Obchodził też uroczyście rok jubileuszowy 1750.

Chociaż pasterzowanie w diecezji płockiej było udane i powinno zadowalać biskupa, to jednak nie opuszczała go chęć, ówcześnie przecież modna, żeby przenieść się na wyżej postawioną stolicę biskupią, a najprawdopodobniej marzył o prymasostwie w Gnieźnie.

Okazja nadarzyła się w 1748 r., gdy zmarł prymas Krzysztof Antoni Szembek, jednakże z nominacji królewskiej na tę stolicę wyniesiono Adama Ignacego Komorowskiego. Także i po śmierci tego prymasa w 1759 r., chociaż był, jak to pisze jego biograf, kandydatem godniejszym, arcybiskupem został Władysław Łubieński. W tej sytuacji Dembowskiemu pozostało staranie się o biskupstwo kujawskie, z niego bowiem można było w zasadzie przejść do Gniezna, na biskupstwo warmińskie, ewentualnie do Krakowa. Kiedy zawakowało to biskupstwo po śmierci bp. Walentego Czapskiego w 1751 r., stara się o nie, pisząc do nuncjusza pismo z prośbą o wstawiennictwo, powołując się na swoje zasługi. Pomimo iż sprawa się nieco odwlekała, ostatecznie król 5 VI 1752 r. dał nominację Dembowskiemu, który wybrany przez kapitułę włocławską, otrzymał bulle nominacyjną z dnia 18 grudnia, wręczoną 191 1753 r.

Pożegnawszy się z diecezją płocką, chociaż nie bez pewnych zgrzytów ze strony kapituły katedralnej płockiej, która prawdopodobnie miała mu za złe, że był bliżej z kapitułą kolegiacką w Pułtusku, objął nową diecezję przez pełnomocnika już 1 lutego, zaś 24 tego miesiąca skierował do nowych diecezjan krótki, ale sympatyczny list. Osobiście zjawił się na terenie diecezji 31 marca, mianowicie w Ciechocinie, który zapewne przypadł mu do gustu, w dalszych bowiem latach otoczył tę rezydencję szczególną opieką. Następnie poprzez Raciążek, gdzie zabawił około tygodnia i gdzie witała go już kapituła katedralna, w wielki poniedziałek odbył uroczysty ingres do katedry włocławskiej, stosownie do przepisów prawa, a następnie brał czynny udział w ceremoniach Wielkiego Tygodnia.

Obejmując diecezję kujawską, obszerną, bo obok Kujaw, sięgającą do Pomorza Gdańskiego, biskup był już w podeszłym wieku. Pracę w nowej diecezji zaczął nie tylko od prostowania spraw gospodarki stołu biskupiego oraz zarządzania biskupim miastem Włocławkiem, ale głównie zajął się sprawą życia duchowieństwa. Najpierw zainteresował się pomorską częścią diecezji, dokąd udał się w połowie sierpnia 1753 r., na kilkumiesięczny pobyt, wizytując po drodze kościoły i uroczyście witany wjechał do Gdańska 23 sierpnia. Bez wątpienia fakt przynależności biskupa do stronnictwa saskiego sprzyjał życzliwemu przyjęciu go przez gdańszczan, miasta z bardzo silnym elementem niemieckim. Jednak nie ograniczył się jedynie do kurtuazyjnych przyjęć, chociażby najwystawniejszych, ze strony magistratu gdańskiego, ale zwizytował kościoły w mieście i okolicy, a nawet udzielał święceń kapłańskich. Ponieważ katolicy stanowili w tym mieście mniejszość, pospieszył im z pomocą, upominając się o zachowanie przynależnych im praw (głównie o możliwość prowadzenia swobodnego handlu także przez katolików). Zarządził, aby pewne nieprawidłowości, jakie zaszły podczas ostatniej sede vacante, zostały usunięte. Trudności pragnął załatwić polubownie, ale mimo wszystko odwołał się też do wezwania pomocy królewskiej. Wprawdzie sprawy z Gdańskiem były trudne, ale i postępowanie biskupa stało się na przyszłość owocne, bo innowiercy bardziej liczyli się ze stroną katolicką.

Godne zauważenia jest, że biskup postanowił zainteresować się szkołami i przytułkami katolickimi, na które też nie szczędził ofiar i innych do nich zachęcając. O wrażliwości biskupa na kłopoty gdańszczan i to nie tylko katolików świadczy jego reakcja, kiedy dowiedział się, że załoga fregaty gdańskiej została wzięta do niewoli przez korsarzy w okolicach Algieru, za pośrednictwem generała Trynitarzy, który to zakon trudnił się opieką i wykupem niewolników, interweniował i dziękował im za opiekę nad niewolnikami z Gdańska. Do innowierców miał stosunek tolerancyjny, ale domagał się respektowania praw katolików. Był także zwolennikiem przyjmowania na łono Kościoła katolickiego Żydów.

Wracając z Gdańska, odwiedzał większe ośrodki diecezjalne, a także klasztory w Żukowie, Pelplinie, Koronowie i Strzelnie. Zrobiwszy taki wstęp do swojej działalności w diecezji, mógł już przystąpić do ostatecznego zorganizowania zarządu diecezją, jako iż będąc senatorem, często musiał z diecezji wyjeżdżać. Zostały obsadzone oficjałaty generalne we Włocławku i Gdańsku oraz foralny w Bydgoszczy. Biskupem pomocniczym był Franciszek Kanigowski, podeszły wiekiem i nie mogący wiele pomagać ordynariuszowi. Po jego śmierci, sufraganem został najmłodszy brat biskupa, Jan.

Nieobojętna była dla ordynariusza obsada kapituł, tak katedralnej, jak i kolegiackiej w Kruszwicy, z czym niekiedy bywały kłopoty. Odnosiło się to zwłaszcza do nieprzestrzegania rezydencji. Wobec nieprawidłowości w wielu sprawach, a nie zwołując w tym celu swojego synodu, miał zamiar wydać drukiem postanowienia dawnych synodów, co jednak nie doszło do skutku. Przeciwdziałał rozprężeniu, jakie było skutkiem czasów saskich. Interweniował, gdy duchowieństwo naruszało karność kościelną, wymierzając nawet stosowne kary. Ważne dla niego było duszpasterstwo parafialne. Troszczył się o większą świadomość religijną wiernych, czemu miała służyć katechizacja. We Włocławku odbudował spalony dom szkoły katedralnej. Popierał stowarzyszenia religijne, bractwa i cechy rzemieślnicze. Myślał o zbudowaniu domu dla księży chorych i emerytów, ale tego przedsięwzięcia nie udało mu się zrealizować. Z zakonami, chociaż zawsze postępował według litery prawa, żył w zgodzie i miał do nich przychylny stosunek.

Jako właściciel dużego latyfundium biskupiego, okazał się dobrym administratorem. Odwiedzał ośrodki swoich dóbr, nakazując poprawę, budowanie nowych pomieszczeń, a kiedy zachodziła potrzeba, brał w obronę swoich poddanych.

W ciągu swojego życia często chwytał za pióro, redagując nie tylko listy pasterskie, ale i inne, teologiczne czy okolicznościowe. Niektóre jego kazania zostały wydane drukiem. Lubił pisać, czego owocem jest zachowany w Archiwum Diecezjalnym we Włocławku „Diariusz", notujący wiadomość o jego święceniach biskupich dnia 9 VI 1737 r., przyjętych z rąk biskupa poznańskiego Hozjusza oraz biskupa kamienieckiego Kobielskiego i biskupa sufragana łuckiego Rostkowskiego. Potem następują zapisy dotyczące spraw włocławskich, od 1752 r. do 1761 r. Zgromadził też pokaźną bibliotekę, miał bowiem zamiłowanie do książek.

Do końca interesował się polityką i brał udział w sejmach. Zdaje się, że z upływem lat, stronnik Sasów, myślał coraz wyraźniej kategoriami polskiej racji stanu. Boleśnie przeżywał okres wojny siedmioletniej 1756-1763, w której Polska nie brała udziału, ale bodajże najwięcej ucierpiała z powodu przemarszów przez jej terytorium obcych wojsk. Cierpiała na tym ludność, także i w dobrach biskupich.

Od dawna podupadał na zdrowiu. Czując opadające siły, pomyślał o swoim koadiutorze, z prawem następstwa, którym został ostatecznie w 1758 r. Antoni Kazimierz Ostrowski, dotychczasowy biskup inflancki. Jemu to w 1760 r. powierzył administrację diecezją, sobie zastrzegając niektóre tylko sprawy. Jednakże interesował się diecezją i dostawał sprawozdania, z którymi się zapoznawał, zwłaszcza z protokołami wizytacji. Na śmierć przygotowywał się świadomie. Zrobił testament w 1759 r. Zmarł nagle, przebywając u swojego syna w Bętkowie, dnia 22 IX 1763 r. Pochowany został w katedrze włocławskiej, gdzie jego brat, sufragan włocławski, umieścił epitafium. Żył w czasach trudnych. Ale ostatecznie trzeba powiedzieć, że, zwłaszcza w okresie swego biskupstwa, szukał nie tyle siebie, ile sposobu poprawienia stanu Rzeczypospolitej i Kościoła.

ADW, Akta biskupów kujawsko-pomorskich: 41(54) (1753- 1757), Akta Antoniego Sebastiana Dembowskiego (1752-1763); 42(52cz) (1758-1762), Akta Antoniego Sebastiana Dembowskiego, 43(55) (1753-1763), Akta Antoniego Sebastiana Dembowskiego, 44(52cz2) (1752-1761), Akta Antoniego Sebastiana Dembowskiego (diariusz); - Ch[odyński] S., Dembowski Antoni Sebastian (z Dębowej Góry), herbu Jelita, bp kujawski, [w:] EK [Nowodworskiego], t. 41, Warszawa 1874, s. 140-145; Koceniak J., Antoni Sebastian Dembowski biskup włocławski i pomorski. Sylwetka z czasów saskich, Warszawa 1953; Konopczyński W., Dembowski Antoni Sebastian, [w:] PSB, t. 5, s. 83-85; Murawiec W., Dembowski Antoni Sebastian, [w:] SPTK, t. 1, s. 382-384.

 

Witold Kujawski