bp Aleksander Bereśniewicz

Włocławski Słownik Biograficzny, pod red. S. Kunikowski, tom 3, s. 7-10.

(1823-1902), biskup włocławski.

 

Urodził się 16 VI 1823 r. w Szwelniach, pow. kowieński, na Żmudzi. Rodzicami jego byli Kazimierz Józef i Julianna z d. Krzyżanowska, obywatele ziemscy, stanu szlacheckiego. Religijna atmosfera domu rodzinnego sprawiła, że posłano go do szkoły prowadzonej przez zakonników bernardynów, najpierw w Datnowie, a następnie w Kiejdanach. Te okoliczności spowodowały, że wcześnie, bo już w wieku lat szesnastu, postanowił zostać księdzem i wstąpił do seminarium duchownego diecezji żmudzkiej w Worniach, w swojej macierzystej diecezji. Dał się poznać jako bardzo zdolny alumn. Po dwóch latach skierowano go do Akademii Duchownej w Wilnie, a po jej zniesieniu, od 1842 r., uczył się w takiej- że szkole w Petersburgu, na czele której stał rektor Ignacy Hołowiński.

Kiedy ukończył studia z tytułem magistra teologii, nie miał jeszcze wymaganych lat do święceń kapłańskich i gdy był diakonem, mianowano go 16 IX 1845 r. profesorem teologii dogmatycznej i języka łacińskiego w seminarium diecezjalnym w Worniach. Kapłaństwo przyjął 9 IX 1847 r. Jako młody kapłan dalej pracował w seminarium, najpierw jako profesor, a następnie rektor, dając się poznać jako gorliwy kapłan i patriota, co wzbudziło podejrzenie władz carskich. Stąd skazano go w 1853 r. na przymusowy pobyt w Wilnie. Wprawdzie jeszcze tego samego roku dano mu pozwolenie powrotu do diecezji żmudzkiej, ale z zastrzeżeniem, że może oddawać się jedynie pracy duszpasterskiej. Nie od- powiadało to zdolnościom i aspiracjom Bereśniewicza, dlatego pozostał w Wilnie, ucząc w tamtejszym gimnazjum oraz pracując w konsystorzu diecezji wileńskiej, okazując się dalej wzorowym i gorliwym kapłanem.

Zapewne ówczesny bp żmudzki, Wacław Żyliński, przedstawił go na swojego biskupa pomocniczego. Ponieważ władza carska zgodziła się na tę kandydaturę, został prekonizowany biskupem tytularnym maxianopolitańskim i biskupem sufraganem żmudzkim w Kownie. Przyjął sakrę biskupią 27 II 1859 r. z rąk tegoż Wacława Żylińskiego, teraz już apb. metropolity mohylowskiego.

Jako sufragan mudzki pracował krótko, został bowiem powołany w 1860 r. na stanowisko rektora Akademii Duchownej w Petersburgu. Chociaż jako rektor był lubiany i ceniony, to- pewnie na wniosek władz rządowych- już w 1864 r. wrócił do diecezji żmudzkiej, której stolicą zostało Kowno, gdzie do 1870 r. pracował przy bp. Macieju Kazimierzu Wołonczewskim. Ponieważ zauważono, iż cieszył się zaufaniem biskupa, władze carskie postanowiły odsunąć go od pracy w diecezji. Prawdopodobnie groziły mu znaczne represje. Ostatecznie, car, zdając sobie sprawę z tego, że dwory europejskie wiedziały o licznych zsyłkach polskich biskupów, skazał Bereśniewicza w 1870 r. na pobyt w Mitawie, która wprawdzie leżała na terenie diecezji żmudzkiej, ale była znacznie oddalona od Kowna.

Związki z diecezją nie zostały jednak przerwane, skoro w 1875 r., gdy zmarł bp Wołonczewski, kapituła wybrała wikariuszem kapitulnym i administratorem diecezji właśnie Bereśniewicza. Widocznie pomimo odosobnienia, był on postacią na tyle już wybitną, że władza carska zezwoliła mu na ośmio- letni zarząd diecezją. Był to zapewne najszczęśliwszy okres w jego życiu, w którym służył umiłowanej przez siebie Żmudzi i diecezji, poświęcając temu swój talent, a nade wszystko umiłowanie Kościoła. Diecezja żmudzka wiele mu zawdzięcza. Stolica Apostolska miała do niego zaufanie i radzono się go w ważnych sprawach. Miał podobno być kandydatem na metropolitę mohylowskiego. Zamiast tego przyszła nominacja na biskupa kujawsko-kaliskiego. Wprawdzie prekonizacji dokonano już 15 III 1882 r., jednak wszelkie formalności trwały długo, tak iż dopiero z dniem 7 VI 1883 r. przestał zarządzać diecezją żmudzką, a przejął rządy w diecezji kujawsko-kaliskiej.

Ingres do katedry włocławskiej odbył 1 VII 1883 r. i został życzliwie przyjęty, zarówno przez duchowieństwo, jak i licznie przybyłych wiernych z Włocławka i okolic. Wierni darzyli bp. Bereśniewicza zaufaniem i szacunkiem, czego świadectwem były zwłaszcza obchodzone przez biskupa rocznice święceń i otrzymania sakry biskupiej. Nawet władze carskie uhonorowały go w 1887 r. orderem św. Stanisława.

Przyszedł do największej diecezji w Królestwie Polskim. Aż do 1885 r. nie miał biskupa pomocni- czego, a bp Karol Ludwik Pollner, będąc słabego zdrowia, już w dwa lata później zmarł. W 1880 r. Stolica Apostolska przeniosła biskupa sufragana Henryka Piotra Kossowskiego z Płocka do Włocławka, ale Bereśniewicz korzystał z jego pomocy szerzej jedynie, gdy trapiły go choroby i pod koniec życia.

Chociaż brak wyraźniejszych źródeł co do jego współpracy z kapitułą katedralną we Włocławku, to jednak nie ma wątpliwości, że nie tylko z nią się liczył, ale z niej dobierał sobie najbliższych współpracowników i starał się, żeby osoby zaufane znalazły w niej miejsce. Za jego też wstawiennictwem ostatecznie załatwiono sprawę stroju chórowego dla kapituły włocławskiej. Zwracał także uwagę na nabożeństwa w katedrze, za które odpowiadała kapituła katedralna.

Pomocą w sprawowaniu administracji służyły zastane trzy urzędy konsystorzy: w Kaliszu, Piotrkowie Trybunalskim i we Włocławku. Już w 1885 r. postanowił scentralizować władzę, wprowadzając w miejsce tych trzech konsystorzy jeden Generalny Konsystorz we Włocławku dla całej diecezji.

Dużą trudność w pisaniu o tym biskupie w okresie włocławskim sprawia fakt, że brakuje zarówno jego akt osobistych, jak i całej dokumentacji działalności urzędów diecezjalnych z czasów diecezji kujawsko-kaliskiej, które uległy zniszczeniu podczas kampanii bolszewickiej w 1920 r. Ale z tego, co pozostało, jawi się przejrzysty obraz biskupa wielkiego formatu. Zyskał on wkrótce uznanie wśród diecezjan, ale także wśród innych polskich biskupów, których niebawem został seniorem. Był zwolennikiem ścisłej współpracy biskupów i jednej linii ich działalności, stąd chętnie uczestniczył w spotkaniach episkopatu. Od dawna wiedziano, że starał się o jak najczęstsze kontakty z ojcem Świętym i czynił to także jako biskup włocławski, kontaktując się swoimi kanałami, za pośrednictwem zaufanych osób, do których w Rzymie należeli Mieczysław Ledóchowski i kard. Włodzimierz Czacki, a pisma do niego przesyłał na adres „swojego zaufanego agenta, księdza z diecezji poznańskiej, Władysława Hozakowskiego". Wielką dla niego radością było odwiedzenie Rzymu w 1894 r..

Jako biskupa cechowała go rozwaga i był też szczerym patriotą, kochał Polskę, ale nie zapomniał też nigdy o rodzinnej Żmudzi. Zasłużył sobie na tytuł obrońcy Kościoła w czasach trudnych, rozbiorowych. Nie zgodził się na wprowadzenie do liturgii języka rosyjskiego, a gdy zażądano tego w korespondencji urzędowej, nie oponował, lecz sam więcej używał języka łacińskiego.

Był nieraz surowy, ale sprawiedliwy w ocenie swoich kapłanów. „Mam kapłanów dla stanowisk, a nie stanowiska dla kapłanów"-mawiał, nie kierując się względami osób czy radą i wstawiennictwem innych. Szczególną uwagę zwracał na osoby proboszczów, nie czyniąc różnicy pomiędzy tymi, co ten tytuł posiadali, a tymi, którzy byli jedynie administratorami. Przeprowadzał wizytacje parafii, ale nie zachowały się ich protokoły wizytacyjne. W czasie swoich rządów odwiedził całą swoją obszerną diecezję, nie pomijając licznych kaplic filialnych. Nieliczne zachowane wiadomości informują nas, że sakramentu bierzmowania udzielał tysiącami, bo w niektórych parafiach od wielu lat nie było biskupa. Przypominał o podstawowym obowiązku nauczania prawd wiary, należytego głoszenia kazań, i dla ułatwienia tego, z jego inicjatywy, zaczęto we Włocławku w 1898 r. wydawać czasopismo „Homiletyka” poświęcone kaznodziejstwu. Wymagał też od proboszczów rezydencji oraz brania udziału w rekolekcjach. Zachęcał do popierania dobrej prasy i czytania książek religijnych. Przypominał o należytym sprawowaniu duszpasterstwa, zwłaszcza o posłudze w konfesjonale. Określał zasady współżycia księży na parafiach, a nawet brał pod opiekę księży wikariuszy, nie zawsze należycie wynagradzanych.

W tych czasach, kiedy płynęły na księży często niesprawiedliwe oskarżenia przez służalczych caratowi urzędników, zawsze brał ich w opiekę, pisząc nawet, gdy była potrzeba, do Generał Gubernatora w Warszawie.

Był szczególnie uczulony na to wszystko, co umniejszało prawa Kościoła. Nie ugiął się nawet wtedy, gdy groziło mu niebezpieczeństwo zsyłki w 1885 r., kiedy wezwano go do Petersburga. Biskup wyjaśnił tam wiele spraw, użył bardziej pojednawczego tonu w rozmowach w ministerstwie i ostatecznie do diecezji wrócił.

Szczególną opieką otaczał narodowe sanktuarium w Częstochowie, które leżało na terenie jego diecezji, odwiedzając je najczęściej w dniach odpustowych, niestrudzenie szafując przy tej okazji sakrament bierzmowania. Dla paulinów, stróżów sanktuarium, wystarał się o możliwość otwarcia nowicjatu, co uchroniło zakon przed wymarciem. Pamiętał także o sanktuarium św. Józefa w Kaliszu i obchodził uroczyście setną rocznicę koronacji cudownego obrazu.

Otaczał opieką seminarium włocławskie, które było mu bliskie nie tylko jako biskupowi, ale też jako dawnemu rektorowi seminarium w Kownie i rektorowi Akademii Duchownej w Petersburgu. Dlatego już 30 VI 1884 r. wydał ustawę generalną o seminarium, zwracającą szczególną uwagę na formację duchową przyszłych kapłanów. Celem biskupa było wprowadzenie sześcioletniego systemu kształcenia księży. Potrafił współpracować z takimi osobami, jak bracia Stanisław i Zenon Chodyńscy i inni. Zadbał, żeby nie zabrakło tej uczelni światłych profesorów. Dzięki niemu rozbudowano w znacznym stopniu zabudowania seminaryjne, co umożliwiło przyjmowanie większej liczby alumnów, która przekroczyła sto osób. W zasadniczym trzonie dzisiejszy stan zabudowań seminaryjnych pochodzi z jego czasów. Nie dopuścił, aby władze rosyjskie sprawowały jakąkolwiek kontrolę tej uczelni, pomimo nacisków na niego. Za jego pontyfikatu seminarium włocławskie kwitło i zaczął się formować włocławski ośrodek myśli teologicznej.

Osobny rozdział w jego działalności stanowi troska o świątynie diecezji i budowę nowych kościołów czy naprawę starych - pomagał uzyskiwać potrzebne na ten cel fundusze. Najwięcej uwagi poświęcał swojej katedrze i za jego sprawą przeprowadzono jej gruntowny remont i regotyzację.

Bereśniewicz był słabego zdrowia, ale nie oszczędzał się w pracy, tak iż niekiedy zdarzało mu się zasłabnąć w podróżach wizytacyjnych po parafiach. Zdaje się, że klimat rodzinnej Żmudzi najbardziej mu odpowiadał. Kiedy był chory, kilkakrotnie tam wyjeżdżał na kilka tygodni i wracał zdrowy. Ale szukał też pomocy w kurortach zagranicznych. Jednak widząc narastającą niemoc, już w 1901 r. zgłosił Stolicy Apostolskiej rezygnację z urzędu, a ta przyjęła ją 3 III 1902 r. Miał zamiar wrócić na rodzinną Żmudź, ale nie zdołał tego planu zrealizować. Zmarł 4 VI 1902 r. we Włocławku i pochowany został w katedrze, którą odbudował.

Przeszedł do historii jako jeden z najwybitniejszych biskupów tego czasu, nie tylko w diecezji, ale i wśród episkopatu polskiego.

ADW; Zbiór dokumentów samoistnych. Dok. 2934; 2935; 2936; 2937; 2938; 2944; 2945; 2946; 2947; 2948; 2955; 2962; 2969; 2980; Akta biskupa Bereśniewicza I, II, Księgi zarządzeń władzy duchownej w diecezji kujawsko-kaliskiej, Documenta Seminarii Vladislaviensis, collegit et edidit S. Chodyński, Varsaviae 1897; Bojownicy kapłani za sprawę Kościoła i ojczyzny w latach 1861-1915, oprac, P. Kubicki, Sandomierz 1936, t. II, s. 45-49; [Chodyński S.], Obchód 25-ciolecia biskupstwa JW. Aleksandra Bereśniewicza, Biskupa Kujawsko-Kaliskiego, „Prz. Katol.", R. 1884, s. 186-188; [Chodyński S.], S.P. biskup A.K. Bereśniewicz, „Prz. Katol.", R. 1902, s. 409-414, 425-428; Chodyński Z., Nasi nowi biskupi, Warszawa 1883; Librowski S., Bereśniewicz Aleksander Kazimierz, [w:] EK, t. 2, k. 282-283; Morawski M., Bereśniewicz Aleksander Kazimierz, [w:] PSB, t. 1, s. 449.

 

Witold Kujawski